Dr inż. Antoni Jakóbczak
Lublin, dnia 7 maja 2021 r.
antjak@o2.pl
antjakobczak.blogspot.com
www.jakobczak.pollub.pl
dotyczy:
planowanych
w maju konsultacji spo-
łecznych
dla zmian w Miejscowych PZP
Do Prezydenta Lublina
Pana Dra Krzysztofa Żuka
Motto:
Podobnie jak w znanym porzekadle
że nigdy nie jest aż tak źle, aby nie
mogło być jeszcze gorzej, tak również
nigdy nie jest aż tak dobrze, aby nie
mogło być znacząco jeszcze LEPIEJ
Powyższe motto może być też
wypowiadane w odwrotnej kolejności, przy czym w medycynie wówczas
często zastępuje go przytaczanie zasady, aby zaordynowana przez
lekarzy kuracja przede wszystkim nie była szkodliwa dla pacjenta.
Natomiast
w nawiązaniu do zamieszczonej w Dzienniku Wschodnim z 26. 04. 2021
r. na str. 4 (dot. między innymi planowanych arterii drogowych w
rejonie ul. Wojennej i Areny Lublin) oraz na str. 7 (dot. możliwej
lokalizacji stadionu żużlowego), w niniejszej mojej argumentacji
przede wszystkim potwierdzam słuszność moich uzasadnień
przesłanych do Pana Prezydenta w dniu 23. 02. 2021 r. oraz ponadto
m. innymi moich wcześniejszych argumentacji przekazanych do
lubelskiego „Ratusza”, np w dniu 10. maja 2018 r., które
dostępne są także na antjakobczak blogspot.com Do tej pory nie
otrzymałem od lubelskich planistów żadnej pisemnej odpowiedzi,
która podważałaby słuszność moich w/w argumentacji i
uzasadniałaby brak możliwości wykorzystania chociaż części
moich sugestii. Stąd więc mogę oczekiwać, że w w/w najbliższych
konsultacjach społecznych w/w moje argumentacje powinny być w
dalszym ciągu brane pod uwagę. Dla ułatwienia przypomnienia
najbardziej znaczących zamieszczonych tam oczekiwanych korekt
przebiegu tych w/w arterii, przytaczam tutaj niżej tylko
|
|
pokazaną
na Rys. 1. kopię układu tych arterii w w/w rejonie, to jest BEZ
PRZEDŁUŻANIA
ul. STADIONOWEJ
do ul. WOJENNEJ
oraz z zaplanowanym WYBRZUSZONYM
przedłużeniem ul. T.
ZANA
do Al.
UNII LUBELSKIEJ
z wykorzystaniem już istniejącego północnego odcinka ul.
LUBELSKIEGO
LIPCA 80,
co pozwalałoby TAKŻE
w dalszej przyszłości na bardziej korzystne połączenie tak
przedłużonej ul. T. Zana z ul. Smoluchowskiego.
1.
NATOMIAST w moich w/w argumentacjach
brak jest jakiejkolwiek wzmianki dotyczącej stadionu ŻUŻLOWEGO.
Jednak już podczas konsultacji społecznych odbytych w dniach od 9
-go do 11-go lutego 2021 r.,w bezpośredniej debacie zgłaszałem
propozycję zlokalizowania nowego stadionu żużlowego na Majdanku,
co chyba jest utrwalone na urzędowym zapisie audio. Tutaj mogę
dodać, że np. taki stadion żużlowy mógłby być usytuowany
dokładniej między torem motocrossowym i cmentarzem. Dzięki temu
uniknięto by przyszłej akustycznej uciążliwości dla centrum
Lublina nawet takiego stadionu zlokalizowanego w rejonie obecnego
klubu jeździeckiego a tym bardziej obecnego stadionu przy Al.
Zygmuntowskich.
W połowie lat 60 – tych, to
jest w okresie, gdy byłem uczniem Technikum Budowlanego w Rzeszowie,
na rzeszowskiej WSK prowadzone były testy lotniczych silników
odrzutowych. Były one uciążliwe dla mieszkańców Rzeszowa przez
wiele miesięcy od wczesnych godzin porannych do nocy, a spowodowany
przez te testy hałas był uciążliwy w promieniu co najmniej 5 km.
Hałas ten był niewspółmiernie większy od obecnie spotykanego w
Lublinie hałasu wytwarzanego przez startujące w Świdniku Airbasy
320, Boeningi i im podobne, które starają się jak najszybciej
osiągnąć dostatecznie wysoki pułap przy pełnej mocy silników,
gdyż w obecnym przypadku moc akustyczna ich silników rozpraszana
jest w pełnym kącie bryłowym CZTERY PI, natomiast w przypadku w/w
testów ten kąt bryłowy był dwukrotnie mniejszy. Jednak mieszkańcy
Rzeszowa wówczas dzielnie znosili te dolegliwości, gdyż (chociaż
- zapewnie nie wszyscy) zdawali sobie sprawę z tego że wykonywanie
takich testów na WSK w Warszawie byłoby też uciążliwe, jednak
dla kilkakrotnie większej ilości mieszkańców naszej stolicy.
Ktoś
więc powie, że problem akustycznej uciążliwości niewspółmiernie
krócej trwających zawodów i TRENINGÓW
naszych lubelskich żużlowców jest zupełnie banalny i możemy nie
zawracać sobie tym głowy. Nie powinniśmy jednak ulegać takiej
argumentacji – nawet mając na uwadze to, że możliwe jest w
nieokreślonej przyszłości zmniejszenie hałasu treningów przez
zadaszenie takiego stadionu. Przecież problem ograniczania ZUŻYCIA
ENERGII ELEKTRYCZNEJ
– także dla wentylowania tak dużej kubatury jak żużlowy stadion
w nadchodzących dziesięcioleciach będzie coraz bardziej narastał.
Dostrzegam
to, że w przypadku meczy piłkarskich korzystną może okazać się
jak najmniejsza odległość stadionu od dworca PKP dla ograniczania
kosztów eskortowania kibiców drużyny gości ze stadionu na taki
dworzec. Jednak trzeba też przyznać, że w przypadku sportu
żużlowego kibice bywają znacznie mniej rozdrażnieni – chyba
dzięki temu, że zawody żużlowe są bardziej WYMIERNE
i są one mniej narażone na możliwy brak obiektywizmu sędziów -
jak to bywa w przypadku meczy piłkarskich. Stąd kryterium to nie
jest już tak znaczące jak w przypadku stadionu piłkarskiego.
Zarówno
obecnie, jak też i w przyszłości suma INNYCH
zagrożeń powodujących pogorszenie naszych środowiskowych
miejskich warunków z pewnością będzie się powiększała, więc
jest jak najbardziej zasadnym, aby wykorzystywać każdą możliwość
dla ograniczania tych uciążliwości jak najmniejszym kosztem. O ile
się nie mylę, to w/w testy silników lotniczych w Rzeszowie już
dawno przestały być wykonywane, natomiast wszystko wskazuje na to,
że popularność sportu żużlowego w Lublinie nie tylko w
najbliższych latach, ale też w bardziej odległej przyszłości z
pewnością nie będzie się zmniejszała.
Jest
też kolejna zaleta lokalizacji stadionu żużlowego w bezpośrednim
sąsiedztwie cmentarza na Majdanku, to jest możliwość utworzenia
tam dla potrzeb stadionu dostatecznie pojemnego parkingu, który nie
wymagałby takich kosztów jak parking wielopoziomowy w centrum
Lublina i byłby także bardzo przydatny dla potrzeb cmentarza nie
tylko w okresie Święta Zmarłych 1-go listopada.
Być może, że w przypadku
przeniesienia stadionu żużlowego na Majdanek obecni mieszkańcy
Felina będą dla uzyskania innych korzyści używać argumentu
narażenia na pogorszenie środowiska swojego otoczenia przez taki
żużlowy stadion. Powinni oni jednak przyznać, że takie ich
otoczenie NIE BYŁOBY tak bardzo BEZPOŚREDNIE jak to jest w
przypadku terenu obecnego klubu jeździeckiego dla np. osiedla Skarpa
na Czubach, a tym bardziej w porównaniu z rejonem Al.
Zygmuntowskich. Natomiast – pomimo tego, że w jakichkolwiek
urbanistycznych wytycznych brak jest wymagań, które ograniczałyby
bliskie sąsiedztwo cmentarzy z PRZYSZŁYMI osiedlami mieszkaniowymi
- to jednak w bezpośrednim sąsiedztwie tak dużego cmentarza jak na
Majdanku nie byłoby wskazane planowanie jakiegoś nowego osiedla
mieszkaniowego.
2.
W mojej poprzedniej argumentacji
przesłanej do Ratusza i Wydziału Planowania UM oraz Zarządu Dróg
i Mostów UM w dniu 23.02.2021 r. uzasadniłem już chyba
dostatecznie przekonująco, że w planowaniu miejskiego układu
arterii drogowych KORZYSTNYM
JEST
TAKŻE
unikanie
W
CENTRUM MIASTA
nie tylko ORTOGONALNEGO
układu arterii prostoliniowych (jak np. w Łodzi), ale także
unikanie OKREŚLONEGO
przedziału wklęsłości tych arterii – to jest ich wybrzuszenia w
kierunku centrum miasta - jak to NADMIERNIE CZĘSTO występuje np. w
Warszawie. Ten OKREŚLONY
przedział oznacza, że o ile np. DOSTATECZNE DUŻE wybrzuszenie
stronę centrum, jaki tworzy w Lublinie Al. Witosa połączona z ul.
Turystyczną odcinkiem w rejonie obok Dworku Grafa JEST KORZYSTNE,
gdyż dzięki temu arteria tworzona przez ul. Antoniny Grygowej i
możliwą do jej przedłużenia ul. Kasprowicza może być uznana
jako fragment obwodnicy i przy tym będzie ona dla kierowców
bardziej atrakcyjna niż przejazd przez rejon Dworku Graffa, który
znajduje się bliżej centrum niż ul. A. Grygowej.
Natomiast
w przypadku mniejszego wybrzuszenia w kierunku centrum - np.
tworzonego przez Al. Kraśnicką i ul. Poligonową takie „wewnętrzne”
wybrzuszenie już jest BŁĘDNE dlatego, że to wybrzuszenie przy
jednoczesnym przybliżaniu do centrum występującego na tej arterii
strumienia samochodów, nie jest dostatecznie duże, przez co trasa
Kraśnicka – Poligonowa jest dla kierowców bardziej atrakcyjna niż
istniejąca już obwodnica S-19 poprowadzona przez Dąbrowicę, a
nawet bardziej atrakcyjna niż bardziej racjonalny przebieg S-19
bliżej Lublina - np przez Dębówkę, który przed ponad 10 laty po
wielu debatach został przez decydentów odrzucony.
3.
Dla uzasadnienia celowości stosowania
zewnętrznego wybrzuszenia arterii PRAWIEŚREDNICOWYCH, które
zamieszczone jest w mojej poprzedniej argumentacji przesłanej
23.02.2021 r. w punkcie 5. wskazane jest jeszcze dodanie uzasadnienia
celowości dążenia do sukcesywnego uzyskiwania zamkniętych
zbliżonych do okręgu koncentrycznych pierścieniowych obwodnic
ŚRÓDMIEJSKICH - włącznie z taką najmniejszą obwodnicą dla
centrum miasta.
Zasadność
dodania tutaj takiego uzupełnienia wynika między innymi stąd, że
w bezpośrednich rozmowach w kuluarach w/w konsultacji społecznych
spotkałem się z przypadkiem, w którym nawet urbanistyczni fachowcy
o dość dużym zawodowym stażu wyrażali swoje zdziwienie mówiąc:
„po co byłby nam potrzebny „taki urbanistyczny transportowy
OKRĄGŁY
CYRK”.
Osoba ta miała na myśli układ, który pokazany jest na niżej
dołączonym Rys. 2., w którym dominujące byłyby (w liczbie KILKU)
koncentryczne ŚRÓDMIEJSKIE OBWODNICE PIERŚCIENIOWE – możliwie
jak najbardziej zbliżone WŁAŚNIE
do okręgów a nie do ortogonalnego „rusztu”, przy czym ponadto
brak byłoby tranzytowych nie tylko arterii ŚREDNICOWYCH, ale także
PRAWIE ŚREDNICOWYCH i arterie te zastąpione byłyby trasami
RADIALNYMI, czyli takim, które w centrum byłyby zaślepione, lub
byłyby połączone parami tworzącymi układ podobny do tego w/w w
Lublinie – tj ul. Turystycznej połączonej z Al. Witosa. Przy tym
w układzie pokazanym na Rys. 2. na każdym dwupoziomowym
skrzyżowaniu w przypadku np. estakady nad rondem, estakadę
przyznawano by pierścieniowej obwodnicy, natomiast kierowcy
podążający trasą radialną nawet o bardzo wysokiej kategorii
byliby zmuszani do pokonywania takiego ronda.
Zapewne
wszyscy są zgodni z tym,, że nie byłoby racjonalnym tworzenie
zewnętrznej obwodnicy pierścieniowej np. dla Garwolina, w którym
nadmiernie duży i uciążliwy strumień samochodów w centrum tego
miasteczka jest generowany w dominującym stopniu przez trasę S-17,
natomiast MARGINALNE
jest znaczenie dróg poprzecznych oraz strumieni samochodów na
wszystkich pozostałych kierunkach – także nie tylko tych, które
generowane są przez sam Garwolin.
Natomiast
w przypadku gdyby Warszawa położona była w takim punkcie S-17 jak
położony jest Garwolin, to dla ograniczenia stanów zakorkowania w
tak położonej Warszawie nie wystarczyłoby utworzenie by'passu
podobnego do tego obecnie zastosowanego w Garwolinie, pomimo tego, że
pozornie wydawać się może, iż zakorkowanie występujące w
Warszawie spowodowane jest strumieniem samochodów na kierunku
pokrywającym się przede wszystkim z A-2 i S-8. Natomiast bardziej
oczywisty i słuszny jest pogląd, że zakorkowanie to spowodowane
jest przez strumienie samochodów generowanych przez samą Warszawę
- czyli także na innych pozostałych kierunkach i strumienie te
posiadają coraz bardziej równomierny rozkład (SĄ
CORAZ MNIEJ ZRÓŻNICOWANE
pod
względem swoich wartości)
DLA
WSZYSTKICH KIERUNKÓW
w miarę rozpatrywania na jakiejś śródmiejskiej arterii punktu
położonego coraz bliżej centrum Warszawy. Więc takie
PRWIEŚREDNICOWE
BY'PASSY
(czyli na obrzeżach centrum) powinny być wybrzuszone na zewnątrz w
przypadku wszystkich kierunków – czyli powinny one być styczne do
okręgu w przybliżeniu pokrywającego się z zewnętrznymi granicami
obrzeży centrum - czyli powinny one WŁAŚNIE
tworzyć taki PIERŚCIEŃ, który byłby jak najbardziej zbliżony do
OKRĘGU.
4.
Dostrzeganie znaczenia treści ujętej
w powyższych ostatnich dwóch zdaniach jest łatwiejsze przy
skorzystaniu z przykładu (pokazanego na niżej dołączonym Rys. 3.)
z układem uwzględniającym rozkład rejonów generujących
strumienie samochodów starających się przejechać przez centrum
miasta do rejonów po przeciwnej stronie tego centrum w przypadku
miasta o wielkości zbliżonej do Lublina. Posłużenie się
przykładem większego miasta, np. Warszawy byłoby bardzie
przekonywujące, ale dla lubelskich czytelników bardziej
przekonywujące raczej będzie posłużenie się przykładem Lublina.
Przy tym konieczne jest jeszcze przypomnienie tutaj wcześniej
zgłaszanego przeze mnie zastrzeżenia, że w analizach takich
wykluczyć trzeba miasta położone na morskim wybrzeżu o
urozmaiconej linii brzegowej oraz np. takie pasmowe zespoły miast
jak ten utworzony przez polski Gdańsk, Sopot i Gdynię. Trzeba więc
jednak przyznać, że przestrzenne uwarunkowania występujące w
Lublinie, Warszawie i dominującej ilości innych polskich miast
znacząco różnią się od Trójmiasta i wielu innych miast
nadmorskich.
4.1. Na Rys. 3.
pokazane są rejony
posiadające numery od 11 do 18, które położone są na obrzeżach
miasta. W przypadku oceniana zagrożenia stwarzanego przez te rejony
przez powiększanie strumieni samochodów występujących w centrum
możliwe byłoby wskazanie jakichś dominujących kierunków, gdyż
między tymi rejonami dość powszechnie występują bardzo duże
różnice między wartością (ilością) generowanych strumieni
samochodów, które będą starać się przedostać na przeciwległy
kraniec miasta trasą przebiegającą przez jego centrum. Stąd w
przypadku jakichś znacznie mniejszych od Lublina miast, w których
występuje tylko centrum i rejony o numerach od 11 do 18 (przy braku
rejonów o numerach od 1 do 8), dla ograniczenia strumieni samochodów
w centrum wystarczyłoby wskazać jakieś dwa dominujące prostopadłe
(czyli ortogonalnie pokratkowane) kierunki, dla których
wystarczyłoby tylko zastosować np. dla tych prostopadłych baterii
równoległych arterii takie zewnętrze wybrzuszenia, jakich domagam
się w poprzedniej argumentacji z 23. 02 2021 r. dla tras z udziałem
ul. Głębokiej i ul. T. Zana.
4.2. Natomiast już w
przypadku NAWET
niezbyt dużego miasta, ale jednak już DOSTATECZNIE
DUŻEGO - jakim jest
Lublin, w pierwszym obszarze pierścieniowym (tj tym przylegającym
do centrum) znajduje się dostatecznie dużo rejonów posiadających
jak na Rys. 3 numerację od 1 do 8, przy czym wartości strumieni
samochodów starających się przejechać PRZEZ
CEMNTRUM miasta do
przeciwległych rejonów nie różnią się znacząco między sobą
(między poszczególnymi kierunkami/relacjami) pod względem wartości
tych strumieni prawie dla wszystkich tych rejonów i kierunków tych
przejazdów przez centrum. Więc wskazanym byłoby posiadanie w/w
wybrzuszeń dla by'passów proponowanych w punkcie 4.1. NIE
TYLKO dla kierunku
N-S oraz prostopadłego kierunku W-E, ale tak samo ważne byłyby
wybrzuszenia dla
kierunków, które posiadają inne kierunki (relacje) określane
odcinkami łączącymi np. rejony: 1 z 6, 2 z 5, 8 z 3, 7 z 4- tym,
ALE TAKŻE
również
dla znacznie większej ilości kierunków pośrednich, gdyż przecież
rejony te (od 1 do 8) nie są punktami, lecz posiadają znaczące
rozmiary w kierunku stycznym do WŁAŚNIE
pierścienia, który to kształt powinna posiadać ŚRÓDMIEJSKA
OBWODNICA NR 1. Stąd gdyby starania o ograniczanie TRANZYTOWYCH
strumieni samochodów (w zakresie I-go pierwszego obszaru
pierścieniowego przylegającego do centrum miasta) sprowadzałyby
się tylko do tego w/w rozwiązania, które ujęte są w punkcie
4.1., to na innych w/w relacjach (tj między rejonami 1 z 6, 2 z 5,
8 z 3, 7 z 4 i wielu innych pośrednich, kierowcy musieliby pokonywać
„KANCIASTOŚĆ”
prostopadłych
arterii stanowiących zewnętrzne granice centrum i wówczas tylko
zaślepienie takich wewnętrznych „sięgaczy” zastosowanych w
obszarze centrum miasta, które obecnie powszechnie stosowane jest na
lubelskich osiedlach, mogłoby zmusić tych kierowców do pokonywania
tej kanciastości. Jednak trzeba przyznać, że obszarowo lubelskie
osiedla mieszkaniowe są znacznie mniejsze niż powierzchnie centrów
takich miast jak Lublin oraz miast większych. Skoro więc już
konieczne byłoby zastosowanie takich sięgaczy utrudniających
dostęp do centrum mieszkańcom z pozostałych dzielnic miasta, to
wskazanym byłoby przynajmniej skompensować te utrudnienia tym, że
usunięte zostaną utrudnienia spowodowane w/w „KANCIASTOŚCIĄ”
połączeń
arterii ograniczających centrum i tworzących dla tego centrum jego
ŚRÓDMIEJSKĄ
OBWODNICĘ nr 1
- czyli tak jak w zakresie centrum miasta pokazane to jest na Rys. 2.
Oczywisty
jest więc wniosek, że zdolności ochrony centrum miasta przed
nadmiernymi TRANZYTOWYMI
(w/w wewnątrzmiejskimi – czyli tylko tymi generowanymi przez samo
miasto) strumieniami samochodów w przypadku tej wielkości miasta,
której dotyczy Rys. 3. ze zbliżoną do okręgu obwodnicą dla
centrum będzie RADYKALNIE większe niż w przypadku TYLKO
w/w zewnętrznych wybrzuszeń by'passów wymienionych w w/w punkcie
4.1. i w w/w argumentacji z 23. 02. 2021 r.
4.3.
Dla uznania zgodności charakterystyki
przestrzennej
Lublina z układem w/w rejonów, które odpowiadałyby tym pokazanym
na Rys. 3, to jest od 1 do 8 i od 11 do 18 - jako tej, która pozwala
na zaliczenie Lublina do grupy miast, która byłaby zgodna z
przypadkiem pokazanym na Rys.3., trzeba przyznać i zgodzić się z
tym, że np.:
- rejonowi nr 1 pokazanemu na
Rys. 3. np. może odpowiadać lubelski Czechów, nr 2 –
Kalinowszczyzna i Tatary, nr 3 – Bronowice z rejonem ul. Krańcowej,
nr 4 – rejon ul. Kunickiego, Dziesiątej i ul. Herberta, nr 5 –
ul. Diamentowej i Nałkowskich, nr 6 - „bliższe” Czuby i LSM, nr
7 RDM i Wieniawa, nr 8 – okolice ul. Willowej i Poligonowej.
Natomiast w drugim obszarowym pierścieniu tymi rejonami byłyby: nr
11 – Rudnik i okolice ul. Dożynkowej, nr12 – Felin, nr 13 –
Abramowice, nr 14 – rejon południowego odcinka ul. Zemborzyckiej i
ul. Żeglarskiej, nr15 – dalsze Czuby z ul. Granitową, nr 16 -
Lipniak, Szerokie, nr 17 okolice ul. Zbożowej nr 18 – osiedle
„Choiny”.
4.4.
Na dołączonym wyżej Rys.4.
pokazany jest przykład układu, w którym rejony generujące
wewnątrzmiejskie tranzytowe strumienie zagrażające centrum są
bardziej skumulowane i jest ich tylko 7 sztuk. Nie przekreślałoby
to jednak możliwości dalszej analizy opisanej w punkcie 4.2. Równie
słusznym byłoby rozdrobnienie tych 8-miu rejonów pokazanych na
Rys. 3. i możliwe byłoby przypisanie im odpowiednich fragmentów
Lublina zestawionych w punkcie 4.3. Jednak spowodowałoby to
nadmierne zagęszczenie Rys. 3., zmniejszenie którego (zagęszczenia)
uzyskano ponadto przez to, że nie zostały tam już narysowane w/w
tranzytowe relacje np między rejonami: - nr 7 z 4, nr 6 z 3, nr 5 z
2, nr 4 z 1, nr 5 z 1, nr 8 z 4, 7 z 3, nr 6 z 2, które jednak
należałoby wrysować, gdyby nie zagrażało to temu nadmiernemu
zagęszczeniu rysunku.
5. Niewiele brakowało,
aby nie została dostrzeżona przez decydentów celowość
skompletowania dla Lublina zbliżonej do OKRĘGU
pierścieniowej obwodnicy zewnętrznej. Jednak coraz więcej wskazuje
na to, że kiedyś takie domknięcie obecnie istniejącego fragmentu
pierścienia od Konopnicy przez Elizówkę do Kalinówki przyszłym
odcinkiem od Kalinówki przez ul. Żeglarską (lub do niej
równoległą) do Konopnicy kiedyś jednak powstanie. Nawet gdyby tak
się nie stało, co też jest możliwe, to raczej jest pewne, że
nigdy nie pojawi się jakakolwiek argumentacja, która podważałaby
słuszność utworzenia we wielu miastach takich zewnętrznych
pierścieniowych obwodnic zbliżonych do okręgu jak w Londynie i w
Moskwie – znacznie bardziej zbliżonych do okręgu niż chociaż
jedna z czterech koncentrycznych obwodnic ponad 20-to milionowego
chińskiego Pekinu. Więc jeżeli dla Lublina taki pierścień nie
powstanie, to tylko z powodu braku źródeł finansowania, natomiast
raczej nie pojawi się argumentacja, że posiadanie takiego
kompletnego pierścienia nie byłoby korzystne.
Natomiast w Lublinie za ponad
kilkanaście lat bardziej pilne i ekonomicznie bardziej uzasadnione
może okazać się utworzenie kompletnego „pierścienia”
pośredniego, który np. w układzie pokazanym na Rys. 3. pokrywałby
się z zewnętrzną granicą pierwszego obszaru pierścieniowego
przylegającego do centrum - czyli śródmiejskiej obwodnicy
pierścieniowej nr 2. Pojawia się więc pytanie dlaczego taka
obwodnica pierścieniowa też powinna być jak najbardziej zbliżona
do okręgu? Najprościej można to uzasadnić tym, że dla takich
pierścieniowych obwodnic oczywista jest ich analogia z przypadkiem
kilku równoległych arterii – np. w/w trasą z Al. Racławickimi i
ul. Lipową, trasą z ul. Głęboką, trasą z ul. T. Zana i trasą z
Al. J.P.II. Więc dla uzyskania jak najbardziej skutecznego
zapraszania kierowców do wybierania trasy na pierścieniu bardziej
oddalonym od centrum, konieczne jest aby wszystkie te trasy były
RÓWNOMIERNIE wybrzuszone na zewnątrz a nie w kierunku centrum, więc
również z TEGO SAMEGO POWODU, że poszczególne komplety odcinków
będących fragmentami w/w trzech pierścieni, które (fragmenty)
ograniczane są promieniami tworzącymi kąt wierzchołkowy z
wierzchołkiem położonym w środku ciężkości centrum miasta (np.
od 40 do 50 stopni), są WŁAŚNIE takimi bateriami równoległych
(jednak zewnętrznie wybrzuszonych) arterii.
Ponadto tak jak w przypadku
Alk. Racławickich i Al. J.P.II odległość między nimi nie powinna
być nadmiernie duża i z tego powodu powinna być „zagęszczona”
ul. Głęboką i ul. T. Zana, tak również przy dostatecznie małej
średnicy pierścienia obwodnicy dla centrum (1,2 do 2 km), kolejna
śródmiejska obwodnica pierścieniowa też NIE
POWINNA BYĆ NADMIERNIE DUŻA
– czyli
nawet mniejsza niż zewnętrzna granica w/w pierwszego obszarowego
pierścienia , która pokazana jest na Rys. 3.
W
przypadku baterii arterii w Lublinie, którą tworzą Al.
Racławickie, ul. Głęboka, ul. T. Zana i Al JP II - aby uzyskiwany
był efekt ograniczania strumienia samochodów na Al. Racławickich
dzięki powiększeniu strumienia samochodów na Al. JP II, to nie
tylko odległości między tymi arteriami nie mogą być nadmiernie
duże - to muszą ONE jeszcze (te arterie odciążające) być
WSZYSTYKIE zewnętrznie wybrzuszone. Natomiast w przypadku gdyby
takie zewnętrzne wybrzuszenie posiadała tylko arteria z udziałem
ul. Głębokiej, przy czym podobnego wybrzuszenia zabrakłoby w
arterii z udziałem ul T. Zana lub Al. JP II, wówczas w takim
łańcuchu „równoległych” arterii tworzącym swoisty „pas
transmisyjny” zabrakłoby jednego ogniwa, co w znaczącym stopniu
ograniczałoby skuteczność takiego łańcucha. PODOBNIE
można spodziewać się tego w przypadku posiadania już dwóch
pierścieniowych obwodnic, to jest jednej zewnętrznej i jednej
najmniejszej okrążającej centrum. Jeżeli już brak byłoby
możliwości uzyskania pośredniego pierścienia, to przynajmniej
oprócz arterii ZDECYDOWANIE radialnych w tym obszarze powinny być
tylko arterie zewnętrznie wybrzuszone.
6.
W moich argumentacjach
JUŻ PRZED KILKU LATY
podkreślałem to, że taki IDEALNY urbanistyczny układ arterii
(określany przez niektórych jako „urbanistyczny CYRK”), który
pokazany jest na niżej dołączonym Rys. 2. nie jest możliwy do
osiągnięcia w przypadku naszych polskich miast, gdyż w tych
naszych miastach – podobnie jak w dominującej części miast
europejskich, jak też i na całej kuli ziemskiej przez poprzednie
stulecia nagromadziły się tak duże „ZASZŁOŚCI”,
że układ zgodny z Rys. 2. nie byłby już możliwy do uzyskania z
powodu nadmiernie dużych kosztów.
Dostrzegając
więc taką BARIERĘ, jednak w naszych polskich miastach o
odpowiedniej wielkości wraz z ich urbanistycznym rozwojem powinny
być wykorzystywane wszelkie możliwości dla jak największego
zbliżenia się do takiego idealnego układu pokazanego wyżej na
Rys. 2. - także nawet z tego powodu, że trudno jest pogodzić się
ze zlikwidowaniem już istniejących arterii średnicowych. Jednak
NIE
MOŻNA
MARNOWAĆ
kolejnych innych OKAZJI
dla tworzenia BY'PASSÓW
OKRĄŻAJĄCYCH
centrum oraz unikania działań zmierzających w odwrotnym kierunku –
w tym także jeszcze większego niż obecnie zapraszania kierowców
do korzystania z wewnątrzmiejskich tras tranzytowych przebiegających
przez centrum lub przez jego obrzeża.
7. Podsumowanie
Nie
mogę oprzeć się obawom,
że tak jak w przypadku ROZWOJU
KONSTRUKCJI MOSTÓW WISZĄCYCH,
w którym to rozwoju trzeba było upływu aż
prawie 150 lat,
aby wszyscy bez wyjątku konstruktorzy przyznali, że paraboliczne
mosty wiszące początkowo nazywane łańcuchowymi (gdyż na całej
długości swojego nośnego elementu w kształcie paraboli zamiast
tradycyjnych łańcuchów, rozmieszczonych w nich jest np. w
niektórych przypadkach kilkadziesiąt przegubów na styku odcinków
bardzo masywnych i ciężkich baterii około 10 pasów blach o
grubości ponad 20 mm jak np. nad rzeką Avon w Bristolu), zostały
jednak uznane jako zawierające podstawowy błąd w rozkładzie sił
w swoim ustroju i aby po tych prawie 150 latach zaczęto powszechnie
stosować WANTOWE
mosty
wiszące, w których podstawowym elementem nośnym są prostoliniowe
cięgna podobne do WANTÓW,
dla których w żeglarstwie używane są tylko linki -
-
TAK RÓWNIEŻ
- może nie aż za w/w 150 lat, ale być może, że za ponad 30 lat,
które będą musiały upłynąć, aby dostatecznie duży procentowy
udział części środowiska zawodowego URBANISTÓW i drogowców
miejskich zaczął dostrzegać to, że jeszcze w okresie nieco ponad
dwóch pierwszych dziesięcioleci XXI wieku możliwa była RADYKALNIE
MNIEJ KOSZTOWNA
modernizacja układów transportowych nawet w 2 lub 3 milionowych
miastach a tym bardziej w miastach tylko dwustutysięcznych, aby
zupełnie zlikwidować ich zakorkowanie tylko dzięki konsekwentnemu
„kroczek po kroczku” odpowiedniemu modernizowaniu układów
transportowych w tych miastach, a także nie godzić się na to, aby
rozbudowa układu transportowego w jakimś mieście zmierzała w
odwrotnym BŁĘDNYM
KIERUNKU.
Jednym z pierwszych mostów
wiszących był most paraboliczny zbudowany w latach 1819 – 1826
nad cieśniną Menai oddzielającą mniejszą morską „wysepkę”
od NW wybrzeży Walii z przęsłem ponad 170 m. Na dołączonej niżej
Fot. 1. pokazany jest podobny w/w most nad rzeką Avon w Bristolu o
rozpiętości przęsła 214 m z pylonami o wysokości 26 m. Znacznie
bardziej imponującą rozpiętość 486 m uzyskano także
jeszcze XIX wieku np w 1870 r dla mostu parabolicznego w Moście Brooklińskim
w Nowym Jorku. Obecnie nie jest konieczne podróżowanie nawet na
Wyspy Brytyjskie (utrudnione z powodu wirusowych ograniczeń), lecz
wystarczy zrobić sobie tylko wycieczkę do Wrocławia i z bliska
przyjrzeć się elementom Mostu Grunwaldzkiego, aby przekonać się o
tym, jak bardzo ociężała jest taka konstrukcja parabolicznego
mostu wiszącego.
Konstruktorów tych mostów
trzeba jednak usprawiedliwiać tym, że dostępne w tamtym XIX
wiecznym okresie ówczesne technologie hutnicze i metalurgiczne
pozwalały tylko na wykonywanie np. dla takiego mostu jak we
Wrocławiu przez nitowanie grubych blach (ok.20 mm) ze stali o
niezbyt wysokiej jakości, wielokrotnie grubszych blachownic, z
których możliwe było uzyskanie podstawowego parabolicznego
elementu nośnego.
Jednak jeszcze w XX wieku po
upływie prawie150 lat ciągle budowane były mosty paraboliczne, w
których dla uzyskania większych rozpiętości (ok 1000 m)
zastosowano bardzo wysokie pylony, np. w Moście Bosforskim z 1970 –
73 r. w Turcji ponad 100 m, w Moście Salazara (z obecną nazwą 25
kwietnia) w Portugalii z okresu 1962 – 66 . pylony są o wysokości
190 metrów, przy czym paraboliczne liny nośne posiadają tam
średnicę ponad 0,5 metra (prawie 0,6 m) i składają się z ponad
11 tys drutów o średnicy nieco poniżej 5 mm.
Oznacza
to, że jeszcze w latach 60- tych a nawet 70 tych XX wieku, czyli po
około 150 latach i po wystąpieniu w okresie powojennych ponad
20-lat radykalnego innego zakresu postępu technologicznego w
przygotowaniu elementów tych mostów, w dalszym ciągu doszukiwano
się nowych możliwości w jakości stali w linach oraz w wysokości
pylonów, przy czym jednocześnie konstruktorzy wykazali się
BRAKIEM
DOSTRZEGANIA
w/w bardzo niekorzystnego ROZKŁADU
SIŁ w
mostach parabolicznych w porównaniu z radykalnie bardziej korzystnym
rozkładem sił występującym w mostach WANTOWYCH,
gdyż
siła występująca w cięgle tworzącym WANT - nawet ten sięgający
do punktu najbardziej oddalonego od pylonu, nie jest większa niż
trzykrotna wartość efektywnej siły nośnej będącej składową
pionową siły występującej w tym WANCIE. Natomiast siły
występujące w parabolicznym elemencie nośnym są wielokrotnie
większe niż dziesięciokrotnie od tej efektywnej składowej
tworzącej siłę nośną.
Przypuszczam,
że znacząca część czytelników niniejszego tekstu - którym
przede wszystkim dokucza nadmiernie duże zakorkowanie miast - nie
dostrzega przy tym tego w/w PODSTAWOWEGO
błędu występującego w układzie sił w ustroju statycznym
parabolicznego mostu wiszącego. Czytelnicy tacy chyba jednak
dostrzegają to, że w przypadku delikatnego oddziaływania palcem
niewielką siłą na strunę gitary powodujemy grubo ponad
dziesięciokrotny wzrost siły osiowej napinającej tą strunę.
Stąd
dla porównania i wykazania o ile mniej ociężałe są mosty wantowe
przy jednocześnie ich większej rozpiętości, na dołączonej tutaj
Fot. 2. pokazany jest wieloprzęsłowy most wantowy Millan Tarn
Valley we Francji oraz na Fot. 3. nasz warszawski Most Świętokrzyski,
przy czym o ile ten nasz most został oddany do użytku w 2000 roku,
to ten most francuski jest o kilka lat młodszy.
W
powyższych kilku akapitach przyznałem więc, że na ten tak bardzo
opóźniony (co najmniej o ponad w/w 20 lat) postęp pozwalający na
odrzucenie błędnych mostów parabolicznych na korzyść mostów
wantowych złożyło się kilka czynników. Jednak nie wszystkie z
tych czynników można usprawiedliwiać, np. ten w/w, który świadczy
o nadmiernie dużej mentalnościowej bezwładności środowiska
zawodowego konstruktorów takich mostów, który w okresie ponad w/w
20 lat powojennych przy innym w/w radykalnym postępie
technologicznym (także dysponowania helikopterami o dużej nośności)
przyczynił się jednak do tego, że z tak dużym opóźnieniem
dostrzeżony został w/w PODSTAWOWO
niekorzystny w/w rozkład sił w moście parabolicznym w porównaniu
z RADYKALNIE
KORZYSTNIEJSZYM
rozkładem sił w moście wantowym.
Jednak
OBECNIE
można mieć wielokrotnie WIĘKSZE
pretensje do środowiska zawodowego URBANISTÓW
a szczególnie do środowiska drogowców miejskich, którzy
grenialnie są przekonani o tym, że musimy pogodzić się z coraz
większym zakorkowaniem miast i że w tym zakresie JESTEŚMY
NIEUCHRONNIE
SKAZANI
na coraz bardziej narastające uciążliwości zakorkowania miast,
gdyż w środowisku tym ciągle jeszcze brak jest determinacji w
poszukiwaniu i DOSTRZEGANIU
przecież TAK
PROZAICZNYCH
PRZYCZYN
i jednak jednocześnie BARDZO
skutecznych rozwiązań.
To
wielokrotne powiększenie w/w pretensji wynika z tego, że po upływie
w/w 30 lat kolejne BŁĘDNE
ZASZŁOŚCI
podobne do zaszłości wymienionych w punkcie 6, radykalnie ograniczą
możliwości wycofania się z błędnego zaułka, w którym nasi
następcy z powodu w/w braku determinacji mogą się znaleźć, gdyż
o ile obecne istnienie starych mostów parabolicznych nie przeszkadza
budowaniu TYLKO
mostów wantowych, to w urbanistyce transportowej takie błędne
zaszłości są już BARDZO
brzemienne w negatywne skutki.
Z
poważaniem - Antoni Jakóbczak
Do wiadomości:
- tak jak w argumentacji z 23. 02. 2021 r.
- ponadto Wicemarszałek Woj. Lubelskiego -/-/ Zbigniew
Wojciechowski